Za górami za lasami... jak dla kogo, dla mnie całkiem niedaleko, w Piotrkowie Trybunalskim jest (uwaga, żebym się nie pomyliła): Zakład wyrobu ozdób choinkowych czy jakoś tak. Po naszemu FABRYKA BOMBEK! Na uboczu miasta, wokół naprawdę zrujnowanych fabryk niepozorny budynek a w środku... DZIESIĄTKI TYSIĘCY BOMBEK!
Najpierw miejsce, gdzie nie można robić zdjęć - dmuchalnia (naprawdę się tak nazywa) gdzie panie i panowie... no tak, to dość oczywiste - dmuchają bombki. Szum palników gazowych, gorąc, upał i cieknące szkło, które wprawnym dłoniom daje się formować.
Potem bombki, (przezroczyste bańki i kształty z foremek, są wypełniane kropelkami czegoś srebrnego i glukozą (tyle zapamiętałam). Następnie wędrują do wytrząsarki, która równomiernie rozprowadza to coś srebrne z glukozą w środku baniek.
A potem to już tylko solarium...
plaża...
wypoczynek...
I do malowania! Dla chętnych odwiedzających zakład - stanowisko do malowania bombek. Cieknący klej i kilogramy brokatu. A obok siedzi pani, która z tymi narzędziami radzi sobie naprawdę sprawnie i wprawia nas tym w kompleksy.
Mokry klejowy szkic obsypujemy brokatem.
A pomalowane dzieła odkładamy na taki oto gustowny stojaczek (proszę się tak uważnie w szlaczki nie wpatrywać. Te akurat zostały wykonane przez pięciolatki)
A ta już przeze mnie. Podobno mam talent ;)
A tę kupiłam...
- Poproszę bombkę dla teściowej.
- Z ostrymi krawędziami, to na odpadach z produkcji pani znajdzie...
- Ale ja mam dobrą teściową!
- To proponuję białą z zawijaskami.
Wśród trzech poniżej, jedna jest dla Męża...
Jak by podsumować... Z jednej strony - wewnętrzne dziecko usatysfakcjonowane i oczarowane obcowaniem z brokatem, szkiełkami, kolorami - jak w fabryce Św. Mikołaja. Z drugiej - nie przypuszczałam, że to tak ciężka fizyczna praca w oparach lakieru, przy palnikach, w hałasie itp. żeby powstały kruche bańki.
I taka mała wskazówka: Jak się utytła bombkę w trakcie ozdabiania, to nie należy jej gorliwie odmuchiwać nad miską zawierającą jakieś 0,5 kg brokatu... Dość dokuczliwym efektem ubocznym może być uzyskany z zaskoczenia makijaż wybitnie sylwestrowy, co w pierwszych dniach października jest pewnym naddatkiem estetycznym.
7 komentarzy:
Ale się uśmiałam :D, :D.
Ale czemu nie ma zdjęcia brokatowego makijażu? ;)
Bombki śliczne! I Twoje i dzieciaków.
Pozdrawiam cieplutko
ale fajnie!!! I pomyśleć, że tak często bywam w Piotrkowie!
Tekst o bombce dla teściowej, idealnie dla mnie ;-) moje niespelnione marzenie, zobaczyć ją robi się bombki. Chyba pojadę jak Majka będzie mieć kilka lat :-)
Tekst o bombce dla teściowej, idealnie dla mnie ;-) moje niespelnione marzenie, zobaczyć ją robi się bombki. Chyba pojadę jak Majka będzie mieć kilka lat :-)
Polecam odwiedziny - firma Szkło - Dekor. Makijażu nie ma, bo szybko się starł... W ciągu dnia znikały mi z twarzy drobinki brokatu, tylko mój Mąż zaczął się podejrzanie błyszczeć... W przyrodzie nic nie ginie ;)
Praca nauczyciela ma jednak wiele zalet, prawda? :D na przykład - wizyty w dziwnych miejscach.
Oj tak :)
Prześlij komentarz