W 2011 zrobiłam Mężowi coroczny szalik. Z włóczki Magic Fine, cieniowanej, bardzo ładnej, ciepłej. Pamiętam że nawet szybko się uwinęłam, w jeden weekend. Tylko ten szalik mimo kolorków ładnie w siebie przechodzących jakiś smutny, nijaki mi się wydawał. Zakradałam się, nadprułam kawałek, przerobiłam przetykając szarą "Czterdziestką" i moim zdaniem zyskał na wizerunku. Na zdjęciu pasiaty w robocie. Jednego przybywa, drugi topnieje.
A jakby kto chciał grudniową niespodziankę to warto zajrzeć do Minimyszy :)
2 komentarze:
bardzo ladne kolorki :-)
Dziękuję. Tez mi się bardzo podoba ta włóczka :)
Prześlij komentarz