kwietnia 04, 2013

Mini

Minimalizm.
Natknęłam się na to słowo na blogach rozmaitych chyba 2, czy 3 lata temu. Z zainteresowaniem czytałam o ludziach pozbywających się rzeczy. Jako chomik, chomiczysko wręcz czytałam z podziwem i ze zgrozą jednocześnie... wyrzucić? A JAK MI BĘDZIE POTRZEBNE... KIEDYŚ?
No właśnie. Kiedyś - które najczęściej nigdy nie następuje.
Ponieważ jestem zbieraczem sentymentalnym pomyślałam, że to nie dla mnie. Ale za jakiś czas zaczęłam się natykać na coraz więcej rzeczy które witałam spostrzeżeniem... O! Zapomniałam, że to mam! O! Notatki z dialektologii sprzed 8 lat. I kserówki z literatury staropolskiej sprzed 12... O! Scenariusz spotkania jasełkowego dla przedszkolaków co to go miałam wykorzystać 5 lat temu ale wybrałam dwa inne, co też leżą na półce. O! Bluzka sprzed 2 rozmiarów lubiłam ją na pierwszym roku studiów... Kosmetyczka, zestaw kadzidełek ze słonikiem (prezent ze SPA), Torba z ekoskóry cięższa sama w sobie, niż jakakolwiek jej zawartość,  szlafrok. I drugi szlafrok bez paska, ale za to z krówką...

Dojrzewam...


P.S. Ten post zapisałam w wersjach roboczych 30 grudnia 2012 z zamiarem poważnego rozwinięcia i systematycznego pisania. 1 stycznia 2013 miałam wypadek. W lutym byłam już całkiem na chodzie ale trzeba było w prawdziwym życiu nadrobić czas zabrany przez styczeń. Chcę pisać więcej. Będę pisać więcej. I już umiem zrobić chustę na drutach!

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails