Pokażę Wam co ostatnio (noo po kawałku w ciągu trzech tygodni i jeszcze z przerwą na serwisowanie) udało mi się stworzyć.
A poza tym...
...praca, praca, praca... i końca nie widać. Ostatni miesiąc mocno mi dał w kość. Choć i satysfakcja jest i widoki zawodowe na przyszłość ciekawe, ale roboty mnóstwo. Przynajmniej w tygodniu - od rana do wieczora...
W weekendy czasem studia ( czwarte, ale co mi tam ;) ), a czasem szycie. Niestety Maryla zastrajkowała i wzięła się popsuła, ale już ją w serwisie doprowadzono do porządku. Wyjechała ode mnie na tydzień, ponieważ okazało się, że mój talent pedagogiczny nie sprawdza się w przypadku przywoływania do porządku zbuntowanego chwytacza (cokolwiek to jest), potrzebna była zatem pomoc specjalisty.
Ale już jestem. I ja i Maryla. I zaczarowana torbami z Zielonego wzgórza, oraz Ikeową tkaniną w liski, białe króliki, gruszki i kropy uszyłam swoją wielgaśną torbę. Kombinowałam, przeszywałam, mało prułam, zrobiłam dziurki na guziki, zanim owe guziki kupiłam, wymyślałam gdzie królik, gdzie kieszonka, gdzie osiołek a gdzie gumeczka. I jest! A ja chodzę z nosem w górze, i nieskromnie odnajduję w sobie niezwykłe manualne, szyciowo - konstrukcyjne zdolności. I proszę mnie z tego błędu litościwie nie wyprowadzać. Niech mam coś od życia ;)
P.S. Tipsiaki nie moje ;) Ani chybi ja bym sobie takimi wkłuła oczęta. W robieniu zdjęć pomagała mi koleżanka z pracy.
Ona ma i oczy i tipsy.Jednocześnie. Ja bym musiała wybierać.
W weekendy czasem studia ( czwarte, ale co mi tam ;) ), a czasem szycie. Niestety Maryla zastrajkowała i wzięła się popsuła, ale już ją w serwisie doprowadzono do porządku. Wyjechała ode mnie na tydzień, ponieważ okazało się, że mój talent pedagogiczny nie sprawdza się w przypadku przywoływania do porządku zbuntowanego chwytacza (cokolwiek to jest), potrzebna była zatem pomoc specjalisty.
Ale już jestem. I ja i Maryla. I zaczarowana torbami z Zielonego wzgórza, oraz Ikeową tkaniną w liski, białe króliki, gruszki i kropy uszyłam swoją wielgaśną torbę. Kombinowałam, przeszywałam, mało prułam, zrobiłam dziurki na guziki, zanim owe guziki kupiłam, wymyślałam gdzie królik, gdzie kieszonka, gdzie osiołek a gdzie gumeczka. I jest! A ja chodzę z nosem w górze, i nieskromnie odnajduję w sobie niezwykłe manualne, szyciowo - konstrukcyjne zdolności. I proszę mnie z tego błędu litościwie nie wyprowadzać. Niech mam coś od życia ;)
P.S. Tipsiaki nie moje ;) Ani chybi ja bym sobie takimi wkłuła oczęta. W robieniu zdjęć pomagała mi koleżanka z pracy.
Ona ma i oczy i tipsy.Jednocześnie. Ja bym musiała wybierać.