Za jakąś zawrotna kwotę (chyba całe cztery złote pięćdziesiąt groszy) nabyłam niedawno w anty(k)wariacie książkę - "Zabawki ze skrawka" rok wydania 1985. Nie ukrywam, że maskotki przedstawione na zdjęciach w tej publikacji są delikatnie mówiąc...szpetne nieco. Ale mimo tego mają specyficzny urok. Urok gałgankowej przytulanki uszytej przez kochającą osobę z tego co było pod ręką. Skusiłam się jednak na szycie, na pierwszy ogień poszedł piesek. Nieskromnie powiem, że wygląda lepiej niż jego protoplastuś z książki. Cóż, po prostu ewolucja :)
Stwór nazywa się Pukka Pies.
Małżonek mianował. Tak nazywa się firma sponsorująca mistrzostwa snookera. Z psami niewiele ma wspólnego, więcej z ciastkami, ale brzmi nieźle.
P.S.
W Zaciszu wyśnionym żeński konkurs erotyczny ;)
8 komentarzy:
Nie ma co, uroczy. Bardzo podoba mi się zabawa wzorami w twoim wykonaniu :).
A te maskotki z dawnych lat mają coś w sobie: kiedy przeglądam przedpotopowe "Sandry", zawsze mnie korci, żeby jakiegoś pingwina czy inną papugę udziergać. Chociaż paskudne niemożliwie :)
Cieszę się, że Pukka Pies i Tobie się podoba :)
A co do zabawek sprzed lat, często są tak brzydkie, że aż piękne :) Przyzwyczailiśmy się obecnie do takiej disnejowskiej stylistyki, a przecież najpiękniejsze to, co tworzymy sercem :)
Bardzo fajny. Taki przytulaśny. Pozdrowienia:)
Też mam tę książkę i potwierdzam, że Twój piesek wygląda tysiąc razy lepiej niż pierwowzór :-)
Jest taki, że aż się chce go przytulić :-))
uroczy wyszedł :) rozszalalaś się z maszyną, że hoho ;) jak ręka? ja z podobnej historii mam ślad na przedramieniu - ale az tak dramatycznie nie było u mnie ;)
Śliczny psiak!! Ja mam takiego królika z materiąłu-oczywiście jedna z ulubionych zabawek mojej Marysi i moja !!!!
Dziękuję Wam za odwiedziny.mam ochotę szyć więcej piesków. Jak bym codziennie szyła jednego, to po roku miałabym 365 psiaków! I wszystkie woziłabym ze sobą w samochodzie (to lęki mojego Męża):D
Ręka dziękuję, zaczęła się w końcu goić jak... na psie - szybciutko :) papranie odeszło w zapomnienie.
Takie pluszaki to jak widzę międzypokoleniowe przytulanki. Moja Mama też miała królika! :)
Uroczy piesek!
Prześlij komentarz