Długo, naprawdę długo go robiłam. Członki powstały szybko, ale żeby go pozszywać, powypychać ozdobić... . Brat (wtedy) osiemnastoletni , maniak samochodowy zamówił sobie misia tuningowego - z dużymi słuchawkami i płomieniami. Miś powstał już we wrześniu 2007, słuchawki koło listopada 2007 (braki w wolnym czasie) a płomieni nie mógł sie doczekać. Początkowo chciałam je wyszyć, nawet zaczęłam ale... hmmm brutalnie mówiąc wyglądał jakby go ktoś obrzygał pomidorową (cytat z Maleństwa) ;)
W końcu natchnęło mnie i w godzinkę wycięłam i przykleiłam klejem na gorąco płomienie
wycięte z filcu.
Słuchawki robione na oko i z niczego, (czyli z głowy) w środku mają drucik obrobiony szydełkiem i kółeczka z takiej folii sztywnej z jakiejś zbindowanej w czasach studenckich książki (chyba do dialektologii) :)
W końcu natchnęło mnie i w godzinkę wycięłam i przykleiłam klejem na gorąco płomienie
wycięte z filcu.
Słuchawki robione na oko i z niczego, (czyli z głowy) w środku mają drucik obrobiony szydełkiem i kółeczka z takiej folii sztywnej z jakiejś zbindowanej w czasach studenckich książki (chyba do dialektologii) :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz