Niestety
W Sylwestra pojawiłam się w przyszpitalnej poradni ortopedycznej z pewnością, że usztywnienie mi zdejmą mili państwo i będę mogła hasać. Niestety okazało się, że czekają mnie jeszcze 2 tygodnie (lekarz proponował 4 tygodnie, ale się targowałam) z nogą w szynie. W szpitalu spędziliśmy około pięciu godzin, więc na wyjazdową Imprezę Sylwestrową dotarliśmy koło 18 a nie jak planowaliśmy - rano.
Stety :)
Ale i tak (co oczywiste w takim Towarzystwie) spędziliśmy wspaniałe dwa dni. Dzięki Znajomym załapałam się na wszystkie atrakcje. Na ognisko i pokaz fajerwerków dowieźli mnie na sankach (potem na tych sankach zostałam uprowadzona), podczas karaoke z upodobaniem śpiewałam "Bal na Gnojnej" a dokładnie fragment: Ferajna tańczy, ja nie tańczę...
Choć z tym tańcem to tez różnie bywało... Tzn, osobiście nie tańczyłam, ale pojawiła się silna Grupa skacząca w rytm muzyki na lewej nodze, z prawą sztywną i podkurczoną, utrzymująca, że to nowy układ taneczny "na Karolinę" :D
Miałam też okazję oglądać mojego prawie dwumetrowego Męża, który w szale interpretacji ruchowej piosenki: The Final Countdown po symulacji jednoczesnej gry na gitarze i perkusji, śpiewając kładzie się na podłodze na plecach i wierzga wszystkimi kończynami!
W Sylwestra pojawiłam się w przyszpitalnej poradni ortopedycznej z pewnością, że usztywnienie mi zdejmą mili państwo i będę mogła hasać. Niestety okazało się, że czekają mnie jeszcze 2 tygodnie (lekarz proponował 4 tygodnie, ale się targowałam) z nogą w szynie. W szpitalu spędziliśmy około pięciu godzin, więc na wyjazdową Imprezę Sylwestrową dotarliśmy koło 18 a nie jak planowaliśmy - rano.
Stety :)
Ale i tak (co oczywiste w takim Towarzystwie) spędziliśmy wspaniałe dwa dni. Dzięki Znajomym załapałam się na wszystkie atrakcje. Na ognisko i pokaz fajerwerków dowieźli mnie na sankach (potem na tych sankach zostałam uprowadzona), podczas karaoke z upodobaniem śpiewałam "Bal na Gnojnej" a dokładnie fragment: Ferajna tańczy, ja nie tańczę...
Choć z tym tańcem to tez różnie bywało... Tzn, osobiście nie tańczyłam, ale pojawiła się silna Grupa skacząca w rytm muzyki na lewej nodze, z prawą sztywną i podkurczoną, utrzymująca, że to nowy układ taneczny "na Karolinę" :D
Miałam też okazję oglądać mojego prawie dwumetrowego Męża, który w szale interpretacji ruchowej piosenki: The Final Countdown po symulacji jednoczesnej gry na gitarze i perkusji, śpiewając kładzie się na podłodze na plecach i wierzga wszystkimi kończynami!
Główną atrakcją wyjazdu był Wieczór Noworoczny pod hasłem Gwiazdy Estrady, ale o tym jak dostanę zdjęcia :D
6 komentarzy:
Karolinko-zdrowia i szczęścia w Nowym Roku!!! Miłości pielęgnowania,szybkeigo szydełkowania:):) ciast pysznych zagniatania i zagladania na nasze spotkania!!!
ściskam serdecznie-ewa
Zdrowka, zdrowka!!! Ach, a moze to i lepiej, ze dluzej, lepiej sie zagoi i nie skakac zaraz prosze:)
Pozdrawiam cieplutko:)
oj, wspolczuje, ze nadal masz bule na nodze. dobrze, ze sylwester spedzilas zabawnie. niech nowy rok przyniesie ci same radosne chwile!
Na wieść o Mężu wierzgającym nogami dostałam drgawek ze śmiechu :D
Szalenie ciekawa jestem, KTO cię uprowadził i w jakim celu...? ;)
Dziękuję Wam za życzenia noworoczne i zdrowotne, jest coraz lepiej, więc to pewnie Wasza zasługa :)
Szajka, to na prawdę warto było zobaczyć. Wszystkim zgromadzonym trudno się było utrzymać na nogach - ze śmiechu, rzecz jasna.
A uprowadził mnie kolega, w celu przewiezienia na sankach. Rozpędził się tak, że z jednakową prędkością wiózł mnie po śniegu i po betonie :D
a czemu ja napisałam "naprawdę" osobno?
Prześlij komentarz